Tillig Standard - czyli tzw "rurki". Tory w zasadzie odchodzące do lamusa. Produkowane w kilkunastu wersjach odcinków prostych, łukowych, rozjazdów i krzyżówek. Tory łukowe mają następujące promienie skrętu: 286, 330, 556 i 600 mm. Wady tego systemu: profil szyny w kształcie odwróconej litery U (beznadziejny) oraz brak w ofercie - ze względu na technologię wytwarzania - odcinków torów giętkich, bez których w praktyce żadna makieta się nie obędzie.
Tillig Model Code 80 - czyli w pełni profesjonalnie wyglądające tory. Duży wybów gotowych torów i rozjazdów(!) oraz tory giętkie. Istnieje też możliwość zakupu osobno szyn, podkładów czy skówek do połączeń. Promienie gotowych łuków: 267, 310, 353, 396 mm. Jedyny mankament jest taki, że na najciaśniejszych łukach trochę groteskowo wyglądają długie wagony. Może się także okazać, że niektóre lokomotywy będą miały problemy z pokonaniem tych łuków lub będą zaczepiać buforami o siebie (kinematyka krótkiego sprzęgu). Ja osobiście takich przypadków nie mam, ale kiedyś czytałem o tym na forumTT. Jeszcze jedna uwaga - szyny te można również nabyć z piankowym podtorzem.
Ponieważ ja na makiecie stosuję właśnie ten system szyn (bez podtorza) w dalszej części skupię się tylko na nim.
Tory Tillig Model Code 80 na makiecie:
Producent oferuje gotowe tory o określonej długości i profilu łuku oraz tzw. flexy (czyli tory giętkie). Szczegółowe opisy znajdziecie w każdym internetowym sklepie modelarski więc nie będę się nad tym rozwodził.
Warto natomiast podkreślić, że tory z tego systemu można przycinać na dowolne wymiary. Ja do cięcia podkładów używam nożyka introligatorskiego (popularnego tzw. tapeciaka) natomiast do szyn - małych cęgów do obcinania przewodów elektrycznych (ciąć trzeba z naddatkiem ok. 1 mm i wyrównywać drobniutkim pilnikiem do metalu). Przycinać można zarówno gotowe tory oraz tzw. flexy (czyli tory giętkie).
Flexy są o tyle wygodne w użyciu na makiecie, że możemy za ich pośrednictwem formować dowolny przebieg linii kolejowej.
Tory Tillig Model Code 80 o wiele lepiej nadają się do końcowego malowania. Zwróćmy uwagę, że tak naprawdę tory na makiecie należy zwaloryzować (postarzeć), bo nigdy w naturze nie wyglądają tak jak je kupujecie ze sklepu. Drewniane podkłady są brązowawe, mają zacieki, szyny często pordzewiałe. O tym jak taką waloryzację przeprowadzam dowiecie się w rozdziale SZUTROWANIE, MALOWANIE.
Podtorze:
Zwróciliście pewnie uwagę, że tory biegną zawsze na większym lub mniejszym nasypie... Tak jest w rzeczywistości i naszym celem będzie odzwierciedlenie tego na makiecie. Dlatego montaż torów bezpośrednio do makiety jest średnio dobrym pomysłem (dla niewymagających).
Aby uzyskać efekt trzeba szyny położyć nieco wyżej od otaczającego ich terenu. W sprzedaży są gotowe podkładki z korka, które są nieco szersze od torów. Mankamentem tej metody są dosyć znaczne koszty. Oczywiście można korek zakupić w dużych arkuszach, kroić go na pasy i podklejać pod tory. Jest też rozwiązanie oszczędniejsze.
Ja po prostu używam zwartej tektury w dużych arkuszach (tańsza od korka), którą docinam sobie na potrzebne mi kawałki. To się bodaj nazywa fachowo gruby brystol i ma ok 2 mm grubości - do dostania w sklepach papierniczych za kilka złociszy...
Sposób wykonania:
Jak już wcześniej nadmieniłem, trzy metody mocowania szyn do makiety różnią się stopniem oddania realizmu. Poniższy rysunek przedstawia przekroje poszczególnych metod. Metoda B i C są bliźniaczo podobne, ale C jest dużo tańsza.
Metoda A sprawdza się na przykład na wielotorowych stacjach, gdzie chcemy mieć w miarę równą powierzchnię szutru. B lub C polecam stosować na szlakach. Po szutrowaniu okaże się, że tory biegną zawsze delikatnie wyżej od skrajni - tak jak w realu.
Teraz trochę praktyki.
Każdy odcinek torów należy odrysować na korku, tekturze z lekkim naddatkiem (powiedzmy ok. 4 mm). Docinamy element nożykiem introligatorskim i po przymiarkach kleimy do makiety (Vikol). Po wyschnięciu kleimy punktowo tory (np. SuperGlue). Jedna uwaga odnośnie klejenia rozjazdów: mają one ruchome elementy, więc kropelki kleju nanosimy z dala od nich. Generalnie starajmy się używać SuperGlue symbolicznie - tak tylko, aby tory nam się nie ruszały podczas szutrowania.
Wzniesienia:
Warto także wpoić sobie zasadę, że podjazdy pod wzniesienia nie powinny przekroczyć pewnego progu. Ja wyliczam go następująco: najmniejszy promień skrętu (z "gotowców") to 267 mm, całkowity obwód koła o takim promieniu to 1677 mm, ciuchcia przy pokonaniu pełnego koła wdrapuje się na wysokość 8 cm, więc 1677 podzielić przez 8 cm daje nam mniej więcej liczbę 21. Oznacza to, że będę się trzymał zasady: najbardziej stromy podjazd na makiecie to 1 cm do góry na odcinku 21 cm (czyli 1 cm na 45 stopni zatoczonego koła). Ciuchcia się przy tym nie zasapie. Oczywiście im podjazd o mniejszym nachyleniu - tym będzie bardziej realistycznie wyglądał, a jazda składu płynniejsza. Są jednak momenty na naszych małych makietach, że musimy wdrapywać się tzw. ślimakiem na wyższy poziom - wtedy proponuję trzymać się powyższych zasad. Dla mnie jest to górna granica, której staram się nie przekraczać. Ważne: sam moment przejścia z jazdy po płaskim na wzniesienie (lub odwrotnie) też musi przebiegać płynnym łukiem ku górze.
Tunele:
Producent przewidział minimalne odstępy między osiami torów na linii dwutorowej na 44 mm. Poniżej tej granicy możemy mieć problemy z zahaczaniem wagonów na ciasnych łukach. Teoretycznie więc ściany tunelu powinny znajdować się minimum 22 mm od osi toru. Tyle teorii. W praktyce w tunelu należy stawiać ściany minimum 3 cm licząc od środka torów. Szarszy wlot ułatwi w razie awarii lub wykolejenia się dotarcie do tunelu. W dłuższych tunelach należy przewidzieć tzw. rewizje, czyli otwory lub zamaskowane klapy, którymi będzie można dotrzeć do "uwięzionego" pociągu. Niewielu początkujących modelarzy wie również o tym, że eksploatacja makiety pociąga za sobą pewne okresowe obowiązki w postaci czyszczenia szyn. Ruch ciuchć i wagonów nanosi na szyny brud, który z czasem powoduje przerwy w odbieraniu z nich prądu, dlatego nawet w tunelach musimy mieć dojście, żeby od czasu do czasu przetrzeć tory z brudu. Wszystkie te rzeczy trzeba przewidywać już na etapie planowania torowiska i ukształtowania terenu.
Budowa tunelu:
To co od razu rzuca się w oczy to portal wjazdu do tunelu. Niebawem pokażę w dziale BUDOWLE kilka sposobów (nie licząc tego, że można kupić gotowce), jak je wykonać we własnym zakresie. Ale "o tem potem".
Niestety, albo stety, równie widoczne jest wnętrze tunelu, a często widząc światła nadjeżdżającego pociągu zaglądamy tam. Dlatego aby makieta wyglądała realistycznie trzeba się zająć również wnętrzem podziemnych przejazdów.
Ścianki wykonać można z przeróżnych materiałów (np. styropian, tektura). Ta ostatnia daje chyba najwięcej możliwości. Na swojej makiecie wszystkie tunele wykonałem właśnie z grubej litej tektury. Pamiętać należy, żeby ściany wzmocnić wręgami, na przykład tak jak na rysunku poniżej.
Wręgi wzmocnią i usztywnią konstrukcję tunelu. Zapobiegną również ich naturalnemu pofalowaniu podczas następnych czynności. Przed zamontowaniem "sufitu" proponuję wykonać imitację ścian. Ja robię to w następujący sposób. Wsypuję do kuwetki 4 części gipsu budowlanego i jedną część piachu (proporcje 4:1), rozrabiam to z wodą na rzadko i nanoszę pędzlem na ścianki tunelu. Warstwa będzie w ten sposób minimalna, ale da fakturę skał. Następnie po wyschnięciu zmiatam resztki piachu, maluję to wszystko mocno rozwodnionymi farbami akwarelowymi (najlepiej dwa kolory - czarny i brązowy). Kolory powinny być tak rozrzedzone, że w zasadzie malujemy wodą o lekkim zabarwieniu. Z malowaniem oczywiście trzeba wcześniej poeksperymentować. Nie da się przecież opisać jaki kolor powinny mieć skały...
Następnym krokiem będzie szutrowanie torów (zobacz opisy niżej). Dopiero po ukończeniu tej czynności tunel można przykryć pasami grubej tektury pomalowanej na czarno, klejonej np. Vikolem.
Szutrowanie, czyli porzechodzimy do konkretów:
W sprzedaży są gotowe szutry w przeróżnych kolorach i o różnej gradacji. Trzymając się skali wybierajmy takie podsypki, które wizualnie będą najbardziej odzwierciedlać prawdziwe torowisko. Zatem szuter o gradacji 0,5 mm to w rzeczywistości kamyki 6-cio centymetrowe, a 1 mm - 12 cm. Kiedyś przez przypadek odkryłem, że taką gradację ma właśnie piach stosowany przez firmy wykonujące wylewki betonowe. Dostałem od znajomych zajmujących się tą profesją dwa worki takiego piachu, który następnie wysuszyłem i przesiałem przez sito. I co wam powiem, to wam powiem, ale wam powiem, że doskonale sprawdził się na makiecie!
Na zdjęciu piasek przed przesianiem...
Tory należy na stałe zamontować do podłoża. Służą do tego gwoździki albo (jak w moim przypadku) klej. Następnie rozsypuję na nie szuter. Miękkim pędzelkiem rozprowadzam go tak, aby nie pozostawał na szynach oraz podkładach. Szuter powinien stanowić równą warstwę - podkłady winny wystawać z niego na jakąś 1/3, 1/4 wysokości. Boki torów obsypujemy formując spadek w kierunku skrajni torowiska. Myślę, że reszta wyjdzie na zdjęciach, które zamieszczam niżej.
|
Nie mogę się doczekać c. d. panie profesorze.
OdpowiedzUsuńDla amatorów materiał na książkę, praktyczny, bez wymądrzania się zawodowych modelarzy.
To najbardziej treściwa i rzetelna strona dotycząca modelarstwa TT z jaką zetknąłem się w sieci. Sam realizm, bez ściemy. Szacun!
OdpowiedzUsuńBrawo!!!!! i dzięki
OdpowiedzUsuńPytanie, co myślicie o torach giętkich na makietę modułową? Mam dwa długie szlaki do zrobienia. Czy ktoś z Was stosował takie tory? Są tańsze. Używam torów Piko A-Gleis.
OdpowiedzUsuń